Komentarze: 0
Jeśli tylko we śnie mogę być z Tobą, chcę zasnąć na zawsze.
poprzypomnialo mi sie co zrobilam tam. trzymajac kawalki rozbitego szkla w zamkniętej dłoni poprosiłam go żeby ścisnął ją jak najmocniej, tak jak to robił zawsze. Najsilniej. Nie zrozumiał w ogóle dlaczego to zrobiłam, wkurył się nawrzeszczał. Chciałam tylko żeby ZOBACZYŁ że ten ból, który rozrywał mnie od środka jest tak silny, że nie czuję w ogóle fizycznego. Żeby ZOBACZYŁ jak mnie rani. Może gdyby ZOBACZYŁ rany i lejącą się z nich krew uwierzyłby jak to mnie boli. Bo strumieni krwi w środku nie widział. Tersaz już wiem, że nawet w widok lejącej się krwi by nie uwierzył, zaprzeczyłby wszystkiemu, przeciez to gra, oszustwo, manipulacja, taktyka. Nie chciał zrozumieć nic.
Pomyślałam sobie kiedyś: Jaki jest szczyt wiary? Wierzyć w coś, czego w żaden sposób nie można zobaczyć. A jaki szczyt zwątpienia? Nie umieć uwierzyć w coś, co się widzi.
***
Tak go zraniłam mówiąc, że miałam wrażenie, że obcy facet po 3 tgodnhiach znajomości kochał mnie bardziej niż on po trzech latach. I nie chodziło mi wcale o wywyższenie w jakiś sposób tamtego, starego grubego lysiejacego faceta, ktorego mialam za przyjaciela. Równie dobrze mogłam powiedzieć mu że mój pies kocha mnie bardziej niż on. A on tylko udowodnił mi, że się wcale nie pomyliłam. Przerobił "kochał mnie bardziej" na "dał więcej miłości", dlaczego? Bo dawał mi prezenty, ale wszystkie te jego prezenty mialam gdzies pooddawalam zgubilam podarlam albo wyrzucilam, y nie znaczyły dla mnie nic, naszyjnik z brylantem nie znaczylby nigdy dla mnie wiecej od tego losia z serduszkiem, ktrego dostalam od niego kiedys na urodziny, po tym jak mowilam do niego losiu, mam to jeszcze nawet tu na tym blogu jaka bylam szczesliwa. On wciąz siedzi na mojej półce, ale nie dam rady patrzeć na niego, bo tego spojrzenia pełnego miłości które ten łosiek ma w oczach, w oczach R. nie zobaczę już nigdy.