Archiwum lipiec 2005


lip 20 2005 chor 6
Komentarze: 0

wlasnie wymazalamprzypadkiem czesc swojego zycia. cudownie. a tak uwazalam.... a tak uwazalam............najlepszą część swojego życia....najważniejsze słowa które miałam pamiętać na zawsze.

chor 6 nie ma.

starla86 : :
lip 20 2005 chor 5
Komentarze: 0

29.10.2004, 16:15:50 

Czuje że z mojej strony zrobiłam za dużo. I czuję się z tym głupio, bo nieraz już w życiu zrobiłam za dużo. Robiłam zawsze coś więcej, bo nie umiałam przestać ślepo wierzyć. Dopiero później uświadamiałam sobie, że błędem było robić za dużo. Bałam się, że nie wykorzystam jkiejś szansy. Nie rozumiałam wtedy, że tylko trudna próba może uświadomić mi, czy jest sens. Próba, którą ja robię, a raczej którą pownnam robić, a nie robię, tylko dlatego, że boję się, że coś stracę. Pora uświadomić sobie, że jeśli w takiej sytuacji to coś stracę, nigdy tak naprawdę tego nie miałam.

***

28.11.2004, 01:04:58

Nie umiem już iść dalej. Przestało mi zależeć na wszystkim, nie mam już siły, to miało się przecież skończyć zanim...Nie mam w co wierzyć,nie wiem czym jest ten świat, może naprawdę tylko teatrzykiem kukiełkowym?

Kiedy widzę w tv 'swietych mikolajow' biegnących do supermarketu, Kiedy widzę 'Boga' reklamującego proszek do prania, kiedy widzę co ten świat, i co moja własne ciało robi ze mną...*brak części tekstu*m sie zapomnieć wychodzi cały ten fałsz i czuję się jak.. Nic dziwnego, że oglądając 'vanilla sky' miałam wrażenie, że moje życie wygląda tak samo: na pół rzeczywiste, a na pół dzieło wyobraźni. Koszmar. Nie zasnę teraz.. A może cały czas śpię? Boję się zdjąć maskę z tego świata, tak jak on bał się ujrzeć swoją twarz.. Boję się tego, co zobaczę, tak naprawdę, boję się prawdy. O nim.

***

28.11.2004, 15:13:59

Moje myśli zawsze były niepoukładane i wcale nie oczekuję od nich tego, żeby były! A co do Ciebie: Kolejny też raz widzę, jak wiele zapomniałam. Dobrze, że mam coś co pozwala przywołać wspomnienia i spojrzeć na wszystko obiektywnie. Stój dalej, głosząć swą 'wielką improwizację', ulatuj w górę na skrzydłach pychy, tylko ostrzegam, upadek z tak dużej wysokości może być bardzo bolesny.

***

05.12.2004, 20:20:21

A ja już wiem teraz, że nie kochałam go takim jakim był, tylko takim, jakim chciałam go widzieć.

***

05.12.2004, 20:37:21

Żebyś tylko zrozumiał, jak się czuję: Czuję się tak, jakbyś powiedział mi, żę jak Ci się zechce, to będziesz całował się z jakąś dziewczyną. Nazwijmy ja Marysia. Dajesz mi do wyboru: albo ptrzeć, jak to z nią robisz, albo nie patrzeć na to i żyć z tą świadomością, że robisz to keidy zechcesz, bo wtedy tego akurat chcesz. A nie ma takiej opcji że nigdy nie będziesz chciał jej całować, tylko dlatego, że jesteś ze mną, że mnie kochasz, że dla mnie chcesz zmieniać się na lepsze. A jeśli nie masz takiej potrzeby, nie kochasz mnie. Wciąz robisz tylko to, czego sam chcesz, nie licząc się z moimi uczuciami. Nie można kogfoś kochać tylko tak i wtedy, kiedy dla Ciebie jest wygodnie. A kiedy zechcesz, oddalasz się do innej dla chwili przyjemnośći. Jeśli ta miłość Ci nie wystarcza, nie umiesz nic dla niej poświęcić, to nie oszukuj ani siebie, ani mnie. Bo wtedy to, co czujesz, miłością poprostu nie jest.

Nie mówię Ci tego tak sobie. Nie robię tego po to, byś z czegoś dla mnie zroezygnował. Nie było tak od początku, dopóki nie zobaczyła, co ONA z Tobą robi. Tamta noc była dl mnie koszmarem. Kiedy byłeś przy mnie, a jednocześnie tak daleko! Potem obiecałeś mi.. myślałam,że cenisz mnie bardziej niż JĄ. Dziś jednak zorientowałam się, że były to tylko puste słowa. Ze ona więcej znaczy niż ja. Że jej potrzebujesz bardziej niż mnie. Że przy niej ja przestaję się liczyć.

06.12.2004, 16:07:29

Mówisz, że jestem dla Ciebie narkotykiem. Ale ja jestem takim bardzo samolubnym narkotykiem, który chce CIbie mieć na wyłąćzność. Może tylko moje działanie jest zbyt słabe?..

(dop. 20.07.2005  Z tego wszystkiego powiedziałam mu tylko, że kończy się do końca. Ale wiem już, że on wie, co miałam na myśli.)

***

06.12.2004, 16:25:43

Łatwiej jest, rzeczywiście łatwiej jest, gdy patrzy się na siebie przez pryzmat cudzych oczu. Rozumie się wówczas swoje błędy, którcyh w lustrze samemu nigdy ie jest się w stanie dostrzec.Ważne, by umieć to robić. Umieć spojrzeć na sibie oczyma drugiego człowieka. Nie tylko własnymi.

***

08.12.2004., 19:38:27

A to jak.. Jak R mówi mi, że jestem ostatnio radosna właśnie jak takie dziecko, któremu prezent wystarcza do pełni szczęścia. On ma rację. JA jestem takim właśnie dzieckiem i codziennie dostaję prezenty, które pozwalają mi cieszyć się życiem tak zupełnie poprostu. JAk dziecko, które nie pyta czemu, które za dużo nie zastanawia się nad sprawami pełnymi realizmu, żyje marezniami. Ten prezent to Ty, to on, to niebo, to błękit, to róż, to księżyc w pełni, to gwiazdy, top ludzie, to dni, to lata, to rodzina, to ten dom i ich spełnienie.. To miłość.. Kiedyś też wybuduję dom. Tylko z jedną różnicą: ja i on nie przestaniemy trzymać się za ręce!

***

14.12.2004, 18:13:22

Sam dzień w sobie nigdy nie jest 'do dupy', chociażby dlatego, że tego samego dnia jednemu ktoś bliski umiera, a drugiemu się rodzi, jednemu jest zabrane, a drugiemu dane. W tym samym czasie. A problemy,z których biorą się 'złe dni'  tkwią w podświadomości. Powód jest zawsze w nas. Zbyt częśto wynika jednak z egoistycznego podejścia, bo nie mamy wszystkiego, co chcielibyśmy mieć, lub dlatego, że męczymy się już wchodzeniem pod górę.

***

16.12.2004, 21:17:29

Dziś myślałam o moim ex, który nigdy nie był oficjalnie moim chłopakiem. I pozatym, że był przebiegłym oszustem w paru sprawach, i ze nie był zbyt dobrze wykształcony, czy piękny, był perfect. Czegoś co on mi dawał, brakuje mi obecnie. Brakuje mi zrozumienia i wyczucia moich nastrojów, które on miał. I.. tego jak wspaniale się z nim czułam, Jak zawsze mieliśmu tyle tematów do rozmowy. I jak dobrze mi się z nim rozmawiało. Codziennie po tyle godzin. JAk nigdy nie mogliśmy się pożegnać, jak bardzo nie lubił słowa "żegnaj". I jak potrafł mie zawsze rozbawić. I jak zawsze do mnie dzwonił. I jak był zawsze dla mnie... do pewnego momentu, kiedy fałsz wyszedł na jaw. Do tego momentu, keidy wszystko, co najpiękniejsze, zmieniło się w to, co najgorsze. Miłość w nienawiść. Wiem, że próbował to później naprawić. ALe było to niemożliwe, bo ja już zbyt dobrze znałam jego taktykę.

 

starla86 : :
lip 20 2005 chor4
Komentarze: 0

Kolejne skrawki myśli:

Niektórych ludzi ciężko jest okłamać. Niektórych nie lubię okłamywać. A niektórych nie muszę, bo im zawsze mówię prawdę.

***

Czasem lepiej pozostawić marzenie niespełnione, ląd nieodkryty, tajemnicę nierozwikłaną, a.. obiekt pożądania - nigdy nie dosięgniony. Niech to więc pozostanie tylko w gestii marzeń. Bo nawet jeśli.. Stałby się mężczyzną zbyt uległym dla mnie i przestałby być marzeniem. To jest właśnie jdno z tych quasi-marzeń, których spełnienia nie oczekuję, ani też nie chcę.

***

Za doskonałą pod żadnym względem nie uważałam się i uważać nie będę. Bądź więc spokojny, bo stawiając sobie poprzeczkę tak wysoko, wcale nie jestem przekonana o swoim zwycięstwie.

***

Precyzuję swoje potrzeby po 1 piwie w dyskotece na balkonie:

>Byłoby cudownie spotkać go tu, tańczyć z nim, widzieć jego twarz, jego właśnie, ona cały czas za mną chodzi.. I widzę go, dokładnie, teraz! On, tylko on.. Nikt inny już nigdy...<

NO i miałam go. Miałam, i gdyby nie to, że byłam wtedy z kimś innym, spełniłabym swoje największe w życiu marzenie. Marzenie, które nie straciło na aktualności przez, 5.. 6... 7 lat? Miałam go, a R miał łzy w oczach. I wtedy uświadomiłam sobie, to już nie marzenie, tylko wspomnienie. Wspomnienie marzenia, które skończy się, nigdy tak naprawdę nie zaczynając..

***

Miałam błędne wyobrażenia.

Może pod wpływem bajek, może pod wpływem marzeń.

Na razie muszę sprostać trudnościom , jakie stawia przede mną zwyczajne (?) życie.

Żebym kiedyś mogła stanąć przed światem naga i silna. Pewna zwycięstwa, i pełna mocy. Pełna niezmąconej niczym wiary w Ciebie i pewności siebie!

Ale jeszcze nie teraz.

 

***

 

Prawie wierzę, że uda mi się zwyciężyć. Tylko dlatego, że sprzeciwiłam się Mu w "Dobrej Walce". Bo walka w imię prawdy i miłości, to dobra walka. I ... nie mogłam się w niej poddać.

***

Za dużo w  moim życiu rzeczy 'nie mających racji bytu'. Ale dzięki temu.. kocham to życie. I już nigdy nie zrezygnuję ze stania na straży prawdy.

***

Ktoś pytał, czy nigdy niczego nie żałowałam. Napewno nie tego, że (choć w głupiutki sposób) wykorzystywałam wszystkie możliwe szanse. I mimo, że nie udawało się, nigdy nie rezygnowałam. I teraz to z R jest inne. Choć nie zmieniłam taktyki, bo wciąż wlaczę o uczucie pozbawiając się resztek honoru, to teraz wiem, że da to pozytywny skutek.

***

Czasem łapałam się na myślach, że on mógł TO widzieć.  Zaraz jednak trzeźwiałam, bo prawda jest po mojej stronie. Nie muszę się więc niczego obawiać.

(dop: 20.07.05: Keidy w skrócie przypominam sobie tę historię, która do TEGO doprowadziła, układa się ona w niezły paradoks. Kiedyś, nie mogąc nigdy być z tym, z kim chciałam, cierpiałam bardzo. Później, gdy los powoli zaczął się odwracać, byłam z kimś, z kim nie chciałam być, tylko dlatego, że nie chciałam  ranić go tak, jak kiedyś sama byłam raniona. Byłam z tym kimś, podczas gdy bardzo podobał mi się jego przyjaciel. A on zakazał przyjacielowi rozmawiać ze mną, sotykać się ze mną. A jako że był to przyjaciel, dla tej właśnie przyjaźni przystał na ten warunek. A ja zbyt późno zrozumiałam, jak duży bład zrobiłam. Kiedy ten właśnie przyjaciel rok temu opowiadał mi tą historię, kiedy po tak długim czasie poznałam prawdę o jego uczuciu do mnie, o mało nie wydarzyło się między nami coś, co zniszczyłoby mój obecny związek.  To się nie wydarzyło, ale kilka osób twierdzi, że się wydarzyło. Wmawiają mi, że nie pamiętam. Wmawiają mi, żę kłamię. Wmawiają, żę widzieli coś, czego widzieć nie mogli. Ten, kogo kocham znienawidził mnie. Za to, co się nie stało. )

***

A może tylko j miałam się czegoś nauczyć? CHyba się poddam w tej całej walce, bo najwyraźniej pomyliłam się, co do wartości tego, o kogo walczyłam.

***

Jezus po 3 dniach zmartwychwastał, by wszyscy, którzy w niego nie wierzyli, uznali swoją pomyłkę. By Prawda znów mogła zwyciężyć. Prawda zwycięża zawsze.

Najpierw moim celem było udowodnienie prawdy, później- przekonanie siebie, że znów będzie cudownie. Wtedy nie zastanawiałam się nad tym, co zrobię, kiedy za każdym razem, za każdym spojrzeniem, przykre wspomnienia o tym, co od niego usłyszałam (kiedy jego serce przepełnione było żalem zmienionym w nienawiść), będą powracać.

Mężczyzna woli znienawidzić, niż cierpieć z powodu miłości. Ja wiem, że w tym wszystkim on za dużo myślał o sobie, że kiedyś też ciepiał, że on też zasługuje na szczęście. Kiedyś i jemu, jak każdemu na mojej drodze, udowodnię, unaocznię  i pokażę, dam nawet dotknąć .. Prawdy.

***

Chodzi mi więc o to, bym sprawiła, że ktoś uwiery w coś nie wiedząc i nie widząc nic. By zrobić to mając wszystko i wszystkich przeciwko, a mając tylko świadomość prawdy.

Poczucie odrzucenia, niezrozumienia, jak u 'wybitnych jednostek'? Wiem juz o czym mowiles. Tak, ah, jakże czuję się wybitna. Tylko jednak dlatego, że nikt nie potrafi mnie zrozumieć, i nikt się nie stara.

 Po tym wszystkim postanowiłam sobie coś. Nie będę już nadrabiać straconych szans. Nie będę już nigdy. Mam jeden wzór i jego chcę się trzymać.

***

Mówię do niego: NIe chciałbyś czasem wiedzieć czegoś więcej? By nie wegetować z klapkami na oczach, jako członek najniższej warstwy społeczeństwa, która nie wie nic, więc nic nie może zmienić?

Czym mierzysz wartość człowieka? Kim musi on być, byś nazwał go ważnym? Jakim miernikiem mierzysz człowieczeństwo i i kiedy osiąga się według Ciebie jego pełnię?

***

Cytat z najlepszego wg mnie filmu o miłości. Film produkcji włoskiej, amerykański skończyłby się zupełnie inaczej. Choć może podoba mi się dlatego, że główna bohaterka bardo mi kogos p;rzypominała.

"Kocham go miłością trwałą, taką, która wzmaga się z czasem i buduje więzi z żelaza. Uczucie do Paula było inne , bardziej podobne do zauroczenia. I na zawsze pozostanie w mojej pamięci w postaci czystej, niezmienionej przez czas"

 

starla86 : :