kwi 30 2005

chor 1 (ok2004)


Komentarze: 0

Jest noc i ja jestem w kościele. Jest ciemno, jedyne światło przy ołtarzu. Jest cicho i pusto, idę w stronę światła. I widzę ją po prawej stonie przy ławkach, oparta o brzeg jednj, podnosi się z posadzki, powoli. Odwraca wzrok, spostrzega mnie, widzi moje łzy i lęk, patrzy i mówi:

SC: Nie martw się mała, że nigdy nie miałaś i nie będziesz miała skrzydeł. Ja miałam i straciłam. A to boli bardziej... Chodź.

Md: Możesz życ przynajmniej pięknymi wspomnieniami. Ja nie mam żadnych i nigdy nie będę mieć.

SC: A Ty możesz żyć jeszcze piękniejszymi marzeniami - powiedziała i wyszłyśmy z kościoła. - Czym bowiem różnią się marzenia od rzeczywistości? Rzeczywistość jest pojęciem względnym.

Md: Może masz rację- powiedziałam. - Tak naprawdę to, co jest tu może być jednym wielkim złudzeniem.

SC: Wreszcie zrozumiałaś.

Md: Tak... chyba wiem.

SC: Jeśli zechcesz, sen może być Twoją rzeczywistością, a rzeczywistość snem. Nie zapominaj nigdy. Ktoś, kto tym wszystkim rządzi jest cudownym iluzjonistą.

(...)

Md: Dlaczego spadłaś?

SC: Może żeby porozmawiać z Tobą? A może tylko wydawało mi się, że wciąż chcę mieć skrzydła. (...) Kiedyś zauważysz, że każde wydarzenie w życiu ma swój sens.

To fr. z mojego ulubionego snu, w którym spotykam w kościele 'upadłego anioła'. Tak naprawdę to nie był sen. I od tego dnia zaczęłam spisywać swoje myśli w folderze w telefonie, który nazwałam Chor. Nie trudno domyślić się od czego ta nazwa.

starla86 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz