Najnowsze wpisy, strona 3


lip 20 2005 chor4
Komentarze: 0

Kolejne skrawki myśli:

Niektórych ludzi ciężko jest okłamać. Niektórych nie lubię okłamywać. A niektórych nie muszę, bo im zawsze mówię prawdę.

***

Czasem lepiej pozostawić marzenie niespełnione, ląd nieodkryty, tajemnicę nierozwikłaną, a.. obiekt pożądania - nigdy nie dosięgniony. Niech to więc pozostanie tylko w gestii marzeń. Bo nawet jeśli.. Stałby się mężczyzną zbyt uległym dla mnie i przestałby być marzeniem. To jest właśnie jdno z tych quasi-marzeń, których spełnienia nie oczekuję, ani też nie chcę.

***

Za doskonałą pod żadnym względem nie uważałam się i uważać nie będę. Bądź więc spokojny, bo stawiając sobie poprzeczkę tak wysoko, wcale nie jestem przekonana o swoim zwycięstwie.

***

Precyzuję swoje potrzeby po 1 piwie w dyskotece na balkonie:

>Byłoby cudownie spotkać go tu, tańczyć z nim, widzieć jego twarz, jego właśnie, ona cały czas za mną chodzi.. I widzę go, dokładnie, teraz! On, tylko on.. Nikt inny już nigdy...<

NO i miałam go. Miałam, i gdyby nie to, że byłam wtedy z kimś innym, spełniłabym swoje największe w życiu marzenie. Marzenie, które nie straciło na aktualności przez, 5.. 6... 7 lat? Miałam go, a R miał łzy w oczach. I wtedy uświadomiłam sobie, to już nie marzenie, tylko wspomnienie. Wspomnienie marzenia, które skończy się, nigdy tak naprawdę nie zaczynając..

***

Miałam błędne wyobrażenia.

Może pod wpływem bajek, może pod wpływem marzeń.

Na razie muszę sprostać trudnościom , jakie stawia przede mną zwyczajne (?) życie.

Żebym kiedyś mogła stanąć przed światem naga i silna. Pewna zwycięstwa, i pełna mocy. Pełna niezmąconej niczym wiary w Ciebie i pewności siebie!

Ale jeszcze nie teraz.

 

***

 

Prawie wierzę, że uda mi się zwyciężyć. Tylko dlatego, że sprzeciwiłam się Mu w "Dobrej Walce". Bo walka w imię prawdy i miłości, to dobra walka. I ... nie mogłam się w niej poddać.

***

Za dużo w  moim życiu rzeczy 'nie mających racji bytu'. Ale dzięki temu.. kocham to życie. I już nigdy nie zrezygnuję ze stania na straży prawdy.

***

Ktoś pytał, czy nigdy niczego nie żałowałam. Napewno nie tego, że (choć w głupiutki sposób) wykorzystywałam wszystkie możliwe szanse. I mimo, że nie udawało się, nigdy nie rezygnowałam. I teraz to z R jest inne. Choć nie zmieniłam taktyki, bo wciąż wlaczę o uczucie pozbawiając się resztek honoru, to teraz wiem, że da to pozytywny skutek.

***

Czasem łapałam się na myślach, że on mógł TO widzieć.  Zaraz jednak trzeźwiałam, bo prawda jest po mojej stronie. Nie muszę się więc niczego obawiać.

(dop: 20.07.05: Keidy w skrócie przypominam sobie tę historię, która do TEGO doprowadziła, układa się ona w niezły paradoks. Kiedyś, nie mogąc nigdy być z tym, z kim chciałam, cierpiałam bardzo. Później, gdy los powoli zaczął się odwracać, byłam z kimś, z kim nie chciałam być, tylko dlatego, że nie chciałam  ranić go tak, jak kiedyś sama byłam raniona. Byłam z tym kimś, podczas gdy bardzo podobał mi się jego przyjaciel. A on zakazał przyjacielowi rozmawiać ze mną, sotykać się ze mną. A jako że był to przyjaciel, dla tej właśnie przyjaźni przystał na ten warunek. A ja zbyt późno zrozumiałam, jak duży bład zrobiłam. Kiedy ten właśnie przyjaciel rok temu opowiadał mi tą historię, kiedy po tak długim czasie poznałam prawdę o jego uczuciu do mnie, o mało nie wydarzyło się między nami coś, co zniszczyłoby mój obecny związek.  To się nie wydarzyło, ale kilka osób twierdzi, że się wydarzyło. Wmawiają mi, że nie pamiętam. Wmawiają mi, żę kłamię. Wmawiają, żę widzieli coś, czego widzieć nie mogli. Ten, kogo kocham znienawidził mnie. Za to, co się nie stało. )

***

A może tylko j miałam się czegoś nauczyć? CHyba się poddam w tej całej walce, bo najwyraźniej pomyliłam się, co do wartości tego, o kogo walczyłam.

***

Jezus po 3 dniach zmartwychwastał, by wszyscy, którzy w niego nie wierzyli, uznali swoją pomyłkę. By Prawda znów mogła zwyciężyć. Prawda zwycięża zawsze.

Najpierw moim celem było udowodnienie prawdy, później- przekonanie siebie, że znów będzie cudownie. Wtedy nie zastanawiałam się nad tym, co zrobię, kiedy za każdym razem, za każdym spojrzeniem, przykre wspomnienia o tym, co od niego usłyszałam (kiedy jego serce przepełnione było żalem zmienionym w nienawiść), będą powracać.

Mężczyzna woli znienawidzić, niż cierpieć z powodu miłości. Ja wiem, że w tym wszystkim on za dużo myślał o sobie, że kiedyś też ciepiał, że on też zasługuje na szczęście. Kiedyś i jemu, jak każdemu na mojej drodze, udowodnię, unaocznię  i pokażę, dam nawet dotknąć .. Prawdy.

***

Chodzi mi więc o to, bym sprawiła, że ktoś uwiery w coś nie wiedząc i nie widząc nic. By zrobić to mając wszystko i wszystkich przeciwko, a mając tylko świadomość prawdy.

Poczucie odrzucenia, niezrozumienia, jak u 'wybitnych jednostek'? Wiem juz o czym mowiles. Tak, ah, jakże czuję się wybitna. Tylko jednak dlatego, że nikt nie potrafi mnie zrozumieć, i nikt się nie stara.

 Po tym wszystkim postanowiłam sobie coś. Nie będę już nadrabiać straconych szans. Nie będę już nigdy. Mam jeden wzór i jego chcę się trzymać.

***

Mówię do niego: NIe chciałbyś czasem wiedzieć czegoś więcej? By nie wegetować z klapkami na oczach, jako członek najniższej warstwy społeczeństwa, która nie wie nic, więc nic nie może zmienić?

Czym mierzysz wartość człowieka? Kim musi on być, byś nazwał go ważnym? Jakim miernikiem mierzysz człowieczeństwo i i kiedy osiąga się według Ciebie jego pełnię?

***

Cytat z najlepszego wg mnie filmu o miłości. Film produkcji włoskiej, amerykański skończyłby się zupełnie inaczej. Choć może podoba mi się dlatego, że główna bohaterka bardo mi kogos p;rzypominała.

"Kocham go miłością trwałą, taką, która wzmaga się z czasem i buduje więzi z żelaza. Uczucie do Paula było inne , bardziej podobne do zauroczenia. I na zawsze pozostanie w mojej pamięci w postaci czystej, niezmienionej przez czas"

 

starla86 : :
cze 03 2005 Czy żal jest silniejszy od miłości?
Komentarze: 0

To koszmar, jaki Ci się nawet nigdy nie mógł śnić w nocy. Że osoba, która mówiła, że Cię kocha, może Cię tak bardo skrzywdzić. Nic nie wiesz i nie możesz wiedzieć, jak to jest. Ale wiesz, pogodziliśmy się po tym wszystkim, bo na początku wydawało mi się, że mogę wybaczyć i zapomnieć. Jednak po jakimś czasie on zauważył, że nie patrzę na niego normalnie. A ja zrozumiałam, że wybaczyć mogę, ale zapomnieć - nigdy. I że nigdy nie spojrzę na niego z ufnością. On był sprytny i inteligentny od razu zrozumiał "don't worry i know the reasons', choć powiedziałam, że nie był moim jedynym rozmówcą. Zrozumiał, że przejrzałam go. Nie miał już szans więcej mnie obłaskawić, przekonać, okłamać. To było nasze ostatnie spotkanie, choć żadne z nas tego nie wypowiedziało. Ani ja, ani on. I nie było od tego momentu już żadnej 'krainy wspomnień'. Nie było nic, bo cała ta kraina, wszyskie te wspomnienia, przestały być prawdą. A jeśli prawda nie istnieje, przestaje też istnieć wszystko inne.

I kiedy coślegnie wgruzach z jakiejś przyczyny, nie chce się budować znó wciąz w tym samym, niebezpiecznym miejscu. BO gdy zburzy się raz jeszcze, zniknie ostatnia nadzieja, że gdzie jeszcze zbudować ją jeszcze da. Myślę, że u mnie ta nadzieja właśnie ginie. Nie jestem przekonana o tym, ale myślę, że gdy spojrzę Ci w oczy, zrozumiem. To nie będzie mój wybór, tylko mojej mądrości, która uczy serce, uczy na błędach. By nigdy więcej nie popełniło już takich samych. Jednak od niego już zależało będzie czy się nauczy, czy nie. Czy zapomni, by przypomnieć sobie dopiero wtedy, gdy ponowny błąd będzie już bolał bardziej, dużo dużo bardziej. Bo będzie przy tym żal do samego siebie.

starla86 : :
cze 03 2005 chor 3 Is it already too late?
Komentarze: 1

Nie kocham go bo gdybym go kochala, nie pamiętałabym o nikim innym! To prawda? Czy to jest prawdziwy wyznacznik miłości?!? Czy jest ktoś kto umiałby mi odpowiedzieć..

***

Czemu tak musiało być i czemu wszystko jest aż tak skomplikowane? ... Ale jaki sens miałoby teraz moje życie gdybym nie miała nad czym się zastanawiać? oczym myśleć, za czym tęsknić, czego żałować i o co walczyć?

***

Będę codziennie wysyłać Ci kartkę z wyznaniem gorącej miłości. Będę dzwonić i mówić, że Cię kocham. Ale już nigdy, nigdy nie zobaczysz w jaki sposób na Ciebie patrzę. Nigdy nie poczujesz mojego ciepła, nie przyjdę gdy będziesz mnie potrzebował, nie przytulę Cię, już nigdy nie wezmę za rękę. Nic nigdy, poza słowem kocham. Chcę, żebyś był szczęśliwy.

***

Ty nigdy nie widziałeś jak płaczę, jak po raz tysięczny umieram z tęsknoty za Tobą, gryzę palce z niepewności, przewracam się z jednej strony na drugą o 4 nad ranem. Otwieram oczy, zamykam oczy, widzę Ciebie. Ty każesz mi przyzyczaić się do tego, że nie dzwonisz dlatego właśnie, że wszystko jest w porządku.

***

Wtedy nie wiedziałam, bardzo długo nie miałam pewności, ale teraz to się zmieniło. Kocham go i nie boję się już tych słów. Ale teraz właśnie on wyjeżdża. I boję się, czy przetrwamy próbę czasu, bo nic nie możemy sobie zagwarantować.

***

Tylko ja. Chłonę wszystko, co mnie otacza. Na wszystko jestem otwarta. Wszystkiemu, co do mnie przemawia, staram się dać odpowiedź. Każdemu odczuciu nadać nazwę... i sens. Cały czas myślę i cały czas czuję. Może za dużo, o wszystkim, do wszystkiego.

***

Nie zawsze się ma to, czego się chce. I nie zawsze się chce tego, co się ma. Ale jeśli chodzi o miłość, to zawsze powinno się mieć to, czego się chce. Naprawdę chce.

***

Nie wyszło znowu, ale nie  wszystko może zawsze wychodzić. Nie zawsze jest tak, jakby się tego chciało i nie zawsze ma się to, na co się zasługuje. Uczę się pokory wobec świata.

***

Pewność siebie przegrywa, pokora zdobywa dużo. Pamiętaj o tym, by nigdy nie uwierzyć w swoją nieomylność. Tylko pokora pozwala odnaleźć spokój wewnętrzny. Dlatego ufność pokładać powinieneś nie w sobie, a w Bogu. On pomoże Ci, gdy zabraknie Ci wiary w siebie. Gdy ufasz tylko sobie, nie pozwalasz Mu sobie pomnóc. Jest jednak pewna granica tego zaufania. Ty musisz walczyć o swoje, ale tylko tak zwaną dobrą walką. Możesz bardzo pragnąć! Ale nie możesz mówić, że Ci się należy.

starla86 : :
kwi 30 2005 chor 2
Komentarze: 0

Że chciał mi powiedzieć już na początku już dawno (...) Że ja? Nie! To tylko gra pozorów. Zbyt duzo o mnie nie wiesz. Nie możesz powiedzieć mi kim jestem. Nie Ty. I nie mi. A zdziwiłbyś się, gdybyś poznał prawdę.... Myślisz że ją znasz? Znasz tylko swoją. Moją poznasz kiedyś. but well, i don't think u're unworthy... Tyle, że nie próbuj stawać mi na drodze. Bo zmierzam tam, dokąd Ty nigdy nie mogłeś pójść.

***

To dziwne, Ty się uśmiechasz. Smutno.. A ja wiem, co myślisz.

Możesz być lepszy. Mi to nie przeszkadza. Choć tylko wydaje Ci się, że jesteś. Ta dziwna satysfacja... Nie bronię Ci tego. Wręcz przeciwnie. Bądź lepszy, ja nie muszę. Mogę być najgorsza. Nie potrzebuję by ktoś to co robię docenił.

***

Też mi smutno. Znów zaczynam iść w dół. Wiem, że nie dam rady, za dużo tego. Ale nie zobaczą, jak płaczę. Nie mnie i nie oni. A on? Nie wrócił już tam, nie zobaczył serca. To dla niego już nie ważne. Miś tam jeszcze czeka. Trzyma serce, czeka. Coraz bardziej mu ciąży, czeka. To boli. Mnie nikt nie przytuli i misia już nikt.. To nikogo nie obchodzi. To nie ważne. Jestem sama, a im dłużej sama, tym silniejsza. Ja się nie poddam. Nie ja.. nie im.

Zobaczył.

***

Monolog: Wiesz, chociażby taki F. lał na kumpli, lał na wszystko, kiedy był ze mną. Może kiedyś będziesz kochał naprawdę, to zrozumiesz, że czyny, nie słowa są ważne.

Czy tak?

Nie mam już siły ani ochoty 'brać się w garść'. I co mi zostaje? Chciałam znaleźć sens, nie znalazłam. I obawiam się, że już nie znajdę. Nie chciałam przestać być dzieckiem, przestałam. Już naiwnie nie ufam i dręczą mnie obawy.

Psychoza, gdy na Ciebie patrzę, co chwilę zmieniasz się w szatana. Boję się tgo, co mi zrobiłeś i wciąż myślę, że Cię stracę. I każdego dnia tracę Cię naprawdę..

Nie mów już nigdy 'kocham', nie oszukuj! Już mam dosyć. Nie mydl mi i sobie oczu. Tak bardzo mnie okłamujesz, choć ja wiem,i Ty wiesz, że mówisz prawdę.

Nie chcę Ci ufać bo spełniają się wszystkie moje obawy. Wiem, jak umiesz kłamać, mimo że, jak ja, robisz to, gdy musisz. Ale kłamstwo to śmierć, zabiłeś mnie, choć wciąż żyję. Zyć nie chcę, ale przstać nie umiem.

Żegnaj. Chcę przestać Cię kochać choć nigdy mi się to nie uda. Ty teraz próbujesz przyszyć serce, choć mówisz, że cały czas je trzymał. Boli, jak kłujesz igłą.

***

Ja wiem. A jak coś wiem, to napewno. I jak zrobiłam to wtedy, tak zrobię i teraz. I udowodnię wam znów. I będzie jak wtedy. Niby pamiętacie, ale już zapomnieliście. Nie wiecie jeszcze, na co mnie stać. Udowodnię i sobie i wam. Kiedy przypominam sobie jak patrzyłam na wyniki... I to że niepozorna dziewczyna okazała się najlepsza. I byłam najlepsza choć wcale nie myślałam ani nie myślę, że jestem. Wiem jedno: moim celem jest udowodnić to, w co nikt naprawdę nie wierzy.

A wtedy? Nie cieszyłam się, nie czułam satysfakcji, bo nie o nią mi chodziło. Poprostu płakałam, płakałam tak mocno, jak nigdy wcześniej. Nie z radości bynamniej.

to był rok 2002, 3 lata później - to samo.

***

Ty mówisz: Chyba, że masz jakieś specjalne właściwości, w co nie wierzę.

A ja mówię: Uwierzysz.

***

I wiem że największą motywację i siłę do działania osiąga się, gdy chce się coś komuś udowodnić. I ja to zrobię.

starla86 : :
kwi 30 2005 chor 1 (ok2004)
Komentarze: 0

Jest noc i ja jestem w kościele. Jest ciemno, jedyne światło przy ołtarzu. Jest cicho i pusto, idę w stronę światła. I widzę ją po prawej stonie przy ławkach, oparta o brzeg jednj, podnosi się z posadzki, powoli. Odwraca wzrok, spostrzega mnie, widzi moje łzy i lęk, patrzy i mówi:

SC: Nie martw się mała, że nigdy nie miałaś i nie będziesz miała skrzydeł. Ja miałam i straciłam. A to boli bardziej... Chodź.

Md: Możesz życ przynajmniej pięknymi wspomnieniami. Ja nie mam żadnych i nigdy nie będę mieć.

SC: A Ty możesz żyć jeszcze piękniejszymi marzeniami - powiedziała i wyszłyśmy z kościoła. - Czym bowiem różnią się marzenia od rzeczywistości? Rzeczywistość jest pojęciem względnym.

Md: Może masz rację- powiedziałam. - Tak naprawdę to, co jest tu może być jednym wielkim złudzeniem.

SC: Wreszcie zrozumiałaś.

Md: Tak... chyba wiem.

SC: Jeśli zechcesz, sen może być Twoją rzeczywistością, a rzeczywistość snem. Nie zapominaj nigdy. Ktoś, kto tym wszystkim rządzi jest cudownym iluzjonistą.

(...)

Md: Dlaczego spadłaś?

SC: Może żeby porozmawiać z Tobą? A może tylko wydawało mi się, że wciąż chcę mieć skrzydła. (...) Kiedyś zauważysz, że każde wydarzenie w życiu ma swój sens.

To fr. z mojego ulubionego snu, w którym spotykam w kościele 'upadłego anioła'. Tak naprawdę to nie był sen. I od tego dnia zaczęłam spisywać swoje myśli w folderze w telefonie, który nazwałam Chor. Nie trudno domyślić się od czego ta nazwa.

starla86 : :